Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:06, 10 Cze 2007 Temat postu: moja lękliwa sunia - pomocy!!!!! |
|
|
Witam! Kupiłam 8 dni temu 10-cio miesięczną flatunię (piękną oczywiście) od hodowcy. Sunia jest bardzo lękliwa - nie podchodziła do ręki nawet do pani-hodowcy. Widziałam jej braci-zachowywali się "normalnie", a ta jest jakby półdzika. Nie da do siebie podejśc i oczywiście nie reaguje na imię-bo nie wie,że można miec imię. Przez 10 miesięcy u hodowcy nie była nazwana. Nie jest łakoma na przysmaki - więc nie mam jak jej przekupic. W tę środę jestem umówiona na wizytę behawiorystki, ale szkoda mi każdego dnia zaniedbac. W domu porusza się tylko nocą jak wszyscy śpią. Na potrzeby fizjologiczne zamykam ją w kojcu, bo póżniej ją tam mogę złapac i przyprowadzic do domu. Oczywiście czeka aż zniknę z pola widzenia i wtedy idzie się załatwic i zaszywa się w kącie. Zabieram ją potem do domu , bo przecież chcę ,żeby nas poznała ,oswoiła się. Oczywiście wychodzenie z domu czy z kojca to jeden wielki stres. Najgorzej reaguje na męża.Gdy podczas takiej drogi z kojca do domu pojawi się w polu widzenia-potrafi się zsikac albo i jeszcze gorzej.Czy ktoś może coś mi doradzic? Czy ktoś miał podobny przypadek?
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Basiek
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:16, 13 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No to mamy problem...
Pewnie już jesteś po spotkaniu z behawiorystą. Mam nadzieję, że znaleźliście sposób, żeby poradzić sobie z lękiem Małej.
Ale może i ja coś pomogę... Ale niestety musisz przeczytać mój post do końca .
Smutne i przykre jest to, że hodowca sprzedał Ci 10-miesięczną sunię totalnie nie przyzwyczajoną do ludzi. Moim skromnym zdaniem to na hodowcy właśnie ciąży obowiązek nauczenia szczeniaka właściwego zachowania - przeprowadzenie tak zwanej socjalizacji. Najważniejszy jest okres do 12 tygodnia życia szczeniaka - jeśli w tym czasie nie nauczymy malucha właściwie reagować na otoczenie, to niestety później są problemy. Ale oczywiście na wszystko są sposoby!
Ja miałam farta - pierwszą sukę mam od Hodowcy, który nauczył ją, że "człowieki" są fajne. Noszenie szczeniaków na rękach, mnóstwo pieszczot, jeżdżenie samochodem, poznawanie wielu różnych ludzi i przedmiotów było i jest normą w tej Hodowli. (piszę z wielkiej litery dlatego, że rzadko zdarzają sie tacy Hodowcy przez wielkie H)
Natomiast moja przyjaciółka miała mniej szczęścia. Kilka dni temu kupiła 4-miesięczną suczkę wychowaną w kojcu. Problemy bardzo podobne do Twoich.. Niestety... Ale już jest poprawa.
Czy możesz napisać coś więcej o swojej suni? Bo im więcej będziemy wiedzieli, tym łatwiej będzie nam (mi i moim koleżankom i kolegom behawiorystom) znaleźć najlepszą drogę do uzdrowienia sytuacji.
Moje pytania do Ciebie (jeśli nie chcesz odpowiadać na nie na forum, to proszę o prywatną wiadomość):
1. Jakiej sunia jest rasy?
2. Czy jest zdrowa, czy była leczona na jakieś przewlekłe choroby?
3. Czy nie dokuczają jej biegunki albo zaparcia, czy nie ma problemów z oddawaniem moczu? Przy zmianie warunków (inna woda, inne jedzenie niż u hodowcy) mogą się zdarzyć sensacje żołądkowe.
4. Jak wcześnie była zabrana od matki? Rozumiem, że u hodowcy była do 10 miesiąca życia, ale czy wiesz, kiedy została odstawiona od suki? Czy suka troskliwie zajmowała się małymi? Czy Twoja sunia musiała walczyć z rodzeństwem o pokarm, czy raczej najadała się do syta w spokoju?
5. Czy jesteś jej pierwszą właścicielką? Czy może sunia miała już jakiś dom, ale właściciele się rozmyślili i zwrócili małą do hodowcy? Bo i to się zdarza.
6. Czy wiesz o jakichś traumatycznych zdarzeniach z sunią w roli głównej? Czy spotkało ją coś złego ze strony mężczyzny (piszesz, że boi się Twojego męża – może jakiś facet wcześniej nie obchodził się z nią właściwie)
7. Czy mieszkasz tylko z mężem, czy z większą rodziną? Dzieci, teściowie…
8. Czy psem zajmuje się ktoś jeszcze, czy tylko Ty? Czy tylko Ty ją karmisz, bawisz się z nią, wyprowadzasz na spacery?
9. Jak dużo sunia ma ruchu w ciągu dnia? Jak intensywne są spacery? Czy na spacerach bawisz się z nią? Czy bawisz się z nią w domu? Jak wyglądają zabawy?
10. Jaki jest stosunek Twojego męża do suczki? Jak on się do niej odzywa? Chodzi mi o to, że mężczyźni z natury są nieco mniej delikatni od kobiet – używają władczego tonu, czasem krzyczą wydając komendy. W takich sytuacjach wystraszony pies chce pokazać uległość – i wtedy oddaje mocz – jw. Języku psim oznacza to: „jestem malutkim szczeniaczkiem, proszę nie rób mi krzywdy”
11. Jak silny jest Twój kontakt z suczką - czy chodzi za Tobą krok w krok, czy raczej unika kontaktu? Jak często ją głaszczesz? Kontakt fizyczny jest niezwykle ważny – daje psu poczucie bezpieczeństwa.
12. Jak reaguje na obce osoby? Czy miała już okazję spotkać kogoś obcego? Czy jest ufna i przyjacielski, czy raczej utrzymuje dystans, ale jest pewny siebie, czy też jest zdenerwowany? Czy merda ogonem, czy raczej ogon ma pod brzuchem?
13. Ile czasu dziennie spędza z Tobą, bądź z innymi domownikami? Czy więcej przebywa w kojcu, czy tam tylko ma wybieg na załatwienie potrzeb fizjologicznych?
14. Czy karmisz ją w domu, czy na podwórku? Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam – masz domek z ogrodem i kojcem dla małej poza domem?
15. Czy karmisz ją w określonych porach, czy ma stały dostęp do jedzenia? Czy ma stały dostęp do wody? (może to dziwne pytanie, ale ostatnio usłyszałam opinie, że psu trzeba wydzielać wodę – a to wielkie nieporozumienie – pies musi mieć stały dostęp do wody!!!)
16. Czym ją karmisz? Jak często? Czy je tylko z miski, czy z ręki również? Karmienie z ręki bardzo wzmacnia kontakt, a dzięki temu pies czuje się bezpieczny przy właścicielu.
17. Czy ma swoje miejsce - tzn. czy ma swoje legowisko? A jeśli ma legowisko, to w jakim ono jest miejscu? Wyznaczenie miejsca też daje poczucie bezpieczeństwa. Najlepiej, jeśli jest ono w cichym i spokojnym miejscu, w takim, żeby psiak mógł sobie odpocząć, „zapomnieć o stresach. Ważne jest, żeby to miejsce było określone – nie na zasadzie „kładzie się, gdzie jej pasuje, ale legowiska brak”, tylko na zasadzie „to jest mój kocyk, moje posłanko, mój azyl”. Co ważne – szczególnie w Waszym przypadku – z takiego legowiska nie można małej wyciągać siłą. Jak chcesz, żeby zeszła z kocyka, to musisz ją przekonać smaczkiem – dużo wzmocnień pozytywnych, jak najmniej kar.
Troszkę to trwało, ale jeśli odpowiesz na te (i jeszcze kilka innych) pytania, to znajdziemy rozwiązanie. Wierz mi, każdy pies jest inny, każda sytuacja jest inna i dlatego trzeba najpierw dobrze poznać sytuację, a dopiero później starać się znaleźć rozwiązanie.
A jeśli chodzi o reagowanie na imię... Nikt z nas nie zna swojego imienia, dopóki ktoś go nie użyje. Dlatego dobrze by było, żebyś używała jej imienia za każdym razem, kiedy sprawiasz jej przyjemność - np. kiedy dajesz smaczki, kiedy głaszczesz. Wiem, że na ten moment wydaje się to niemożliwe - jak napisałaś mała uaktywnia się tylko nocą i nie jest łakoma na przysmaki. To troszkę utrudnia, ale może trzeba poszukać innych smaczków? Moja suka gardziła suchą karmą, więc jako smaczki używałam kawałeczków surowej wołowiny, a supernagrodą były kotleciki z mięsa mielonego - jeszcze nie widziałam psa, który by nimi pogardził. A kotleciki są proste do przygotowania: 0,5kg mielonego mięsa drobiowego + jajo + szczypta majeranku + 1 zmiażdżony ząbek czosnku. Wymieszać, uformować dogodny kształt, upiec (bez soli i pieprzu - psy jednak mają nieco inny gust kulinarny, nie smażyć - nadmiar tłuszczu zwłaszcza smażonego, nie jest wskazany). Ja robię kotlety normalnej wielkości, z których odłamuję odpowiednie porcje (kiedyś zrobiłam kilkadziesiąt maleńkich kuleczek - szlag mnie trafiał przy klejeniu, a i tak musiałam je później dzielić na pół.)
Nie martw się, nie ma rzeczy niemożliwych! Przy odpowiednim dobraniu metody postępowania uda się nam rozwiązać Twój problem!
Pozdrawiam serdecznie
Basiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:50, 13 Cze 2007 Temat postu: moja lękliwa sunia |
|
|
Odpowiem na wwszystkie pytania, bo byc może ktoś jeszcze ma takie problemy. Moja sunia to flat coated retriever. Jest zdrowa fizycznie .Kupki ma dobre, w normie. Od swojej mamy-suki nie wiem, kiedy była odstawiona, ale jest pewne,że to jej siostra była dominującą sunią w miocie.Jestem jej pierwszą właścicielką. Mieszkamy w domu z ogrodem
( stąd kojec, który był wykorzystywany w czasie cieczki poprzedniej suni owczarka niemieckiego ).Mamy dwoje dzieci-chłopców 8 i 7 lat, którzy wychowali się z tamtą sunią ON, więc wiedzą ,że zwierzętom się nie dokucza i nie wolno ich krzywdzic. Tą sunią-flatką zajmuję się głównie ja, ale wszyscy uczestniczymy w jej socjalizowaniu. Mąż widział podczas jej kupna ,że to trudny pies, więc też wie że czeka nas trudna praca i stara się też pomóc. Mała niestety nie umie się bawic. Nie wie co to zabawka czy piłka, bo nigdy nikt się z nią nie bawił ani nie głaskał czy dotykał.Unika konfliktów jak tylko może. Teraz już po paru dniach u nas zdarza się, że wystawia zza rogu łepek - chyba z ciekawości. Ma stały dostęp do jedzenia, ale je nocą .Je suchą karmę - u hodowcy też tyko była na suchej. Wody absolutnie jej nie ograniczam - przecież są upały.
Ma też legowisko, ale nie wie,że może z niego korzystac, może myśli,że nie zasłużyła sobie na nie? Co do imienia - to już rozumie,że to jej imię, ale to nie znaczy,że podejdzie do mnie-absolutnie nie. Dzisiaj była behawiorystka i jestem bardzo zadowolona z tej wizyty, bo wiem co mam robic z moim ślicznym,kochanym psiakiem. Dodam,że to typowy przypadek zespołu kennelowego.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Basiek
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 19:30, 13 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Flat coated retriever należy do grupy psów aportujących, więc przy odrobinie chęci uda Ci się rozbudzić w Małej chęć do zabawy. Może warto spróbować z piłeczką, z której wysypują się smaczki (oczywiście najpierw trzeba znaleźć taki rodzaj smaczków, za którymi będzie szalała - może spróbuj z kotlecikami, o których pisałam wcześniej.). Turlająca sie piłka w końcu wzbudzi jej zainteresowanie - a jeśli bonusem za podążanie za piłką będzie smaczna nagródka - tym chętniej będzie za nią biegać.
Flat coated retriever to bardzo inteligentna i bystra rasa. Bardzo szybko się uczą - Twoja sunia to potwierdza - już po kilku dniach w Twoim domu nauczyła się swojego imienia. A biorąc pod uwagę to, że swoje dotychczasowe życie spędziła w kojcu, miała minimalny kontakt z człowiekiem, nie jest nauczona, że człowiek to bardzo "miłe zwierzę - głaszczące i skore do zabawy"... No więc biorąc to wszystko pod uwagę - zobacz jak wielki krok Mała uczyniła, że już zna swoje imię! Wykazała się inteligencją, a Ty- cierpliwością, umiejętnością nawiązania kontaktu nawet z tak trudnym psiakiem. (Oczywiście trudności lada moment odejdą w zapomnienie)
Generalnie Flaty są nieufne do obcych... A Mała jeszcze nie nauczyła się, że Twoja rodzina teraz jest jej rodziną, więc dla niej jeszcze jesteście "obcy". Po raz kolejny - jest to wina "kojcowego dzieciństwa". Dlatego trzeba dużo cierpliwości i czułości, żeby zaakceptowała Was jako członków tego samego stada. Wcześniej miała sporadyczne kontakty z ludźmi - dlatego teraz człowiek może wywoływać u niej dyskomfort. Ogromna cierpliwość, spokój i zrównoważenie w kontaktach z małą, i ogromna ilość pyszności (ale tylko z ręki) na pewno wpłynie na szybką poprawę zachowania suczki. Ale z karmieniem z ręki trzeba uważać - Mała może nie umieć jeść z ręki (moja młodsza suczka, którą wzięłam jak miała pół roku - na początku łapała rękę "przy łokciu" - nie była wcześniej nauczona delikatnego pobierania pokarmu z ręki - ale wszystko można wypracować - teraz już delikatnie, językiem, zdejmuje smaczki z dłoni).
Troszkę jest problem z tym, że mała posila się tylko jak domownicy śpią... Może poświeć jakąś noc, żeby z nią posiedzieć - w końcu zgłodnieje i zdecyduje sie na jedzenie w Twojej obecności. Jeszcze inna sprawa jest taka, że suczka mogła przestawić się na nocny tryb życia - w takim razie trzeba w ciągu dnia znaleźć jej zajęcie - żeby się zmęczyła przed nocą. Oczywiście zajęcie musi być niestresujące. A flaty są rasą wymagającą dużo ruchu i zabawy. Masz dwóch synów - na pewno (biorąc pod uwagę ich doświadczenia z poprzednią suczką) pod Twoim okiem bardzo szybko nauczą Małą, że zabawa jest fajna. Z natury flaty są przyjacielskie a w kontaktach z dziećmi są delikatne i cierpliwe. Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że Mała do tej pory nie miała kontaktu z dziećmi, ale predyspozycje ma
Pobratymcy twojej suni z reguły są bardzo przywiązani do człowieka. A ta cecha rasy nie jest bez znaczenia. Nawet jeśli mówimy o psiaku z zespołem kennelowym. Tak jak pisałam, socjalizacja powinna być przeprowadzona jak najwcześniej, ale, na szczęście, genetycznie Twoja sunia jest uwarunkowana na silne przywiązanie do człowieka. Ułatwi to Wam nawiązanie kontaktu. Jednak należy uważać, żeby nie przesadzić w drugą stronę - żeby nie wywołać lęku separacyjnego - w końcu Mała i tak nie ma lekko ze swoim zespołem kennelowym...
W kontaktach - proponuję jak najwięcej delikatności, spokoju, opanowania, stonowanego głosu. Postaraj się nie wykonywać przy małej gwałtownych ruchów (Chłopcy będą mieli ciężko - ale są mądrzy i na pewno zrobią wszystko, żeby oswoić sunię). Jak przywiozłam moją młodszą sunię do domu, to prawie całymi dniami siedziałam na podłodze (siadałam bokiem do suki,), ostentacyjnie ziewałam (jest to psi sygnał uspokajający, znaczy tyle, co: "nie mam złych zamiarów, jestem przyjaźnie nastawiona do ciebie"), powolutku wyciągałam rękę do głaskania i na podorędziu zawsze miałam garść pyszności. Spróbuj - może nie za pierwszym razem, ale po kilku próbach sukces murowany!
Napisz proszę o tym jak pracujesz z sunią i jakie macie sukcesy. Twoje doświadczenia na pewno będą inspiracją i podpowiedzią dla innych właścicieli, którzy mają podobne problemy ze swoimi ulubieńcami.
Pozdrawiam serdecznie
Basiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:48, 13 Cze 2007 Temat postu: moja lękliwa sunia |
|
|
Napiszę, jeśli zajdą jakieś zmiany w zachowaniu Zory. A że ja jestem optymistką i cieszy mnie najmniejsze jej zainteresowanie naszym "stadem" czy chocby odważniejsze spojrzenie na mnie czy innych członków rodziny-więc nie omieszkam się pochwalic jakimś małym sukcesikiem. Wiem na pewno,że warto jej poświęcic czas, bo na pewno zaprocentuje!
Dziękuję za rady i wsparcie. Pozdrawiam serdecznie ja i moja Zora
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Basiek
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 12:36, 15 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Tak mnie właśnie olśniło:
Przeprowadź rozmowę z mężem i synami, żebyście wszyscy razem działali w ten sam sposób. To naprawdę ważne. Już piszę, dlaczego. Chodzi o to, żeby jak najdokładniej przedyskutować wszystkie potencjalne zachowania. Żeby ustalić, jaka komenda ma być jak wykonywana. Bo jeśli Ty będziesz mówiła "leżeć" a Twój syn "połóż się" to Zora będzie miała mętlik w głowie. Znajdźcie czas, żeby co wieczór siąść przy stole i porozmawiać na temat Zory - co które z Was danego dnia osiągnęło, jakie były sukcesy wychowawcze, jakie macie spostrzeżenia co do zachowania Małej. Wierz mi, że to bardzo pomaga w całym procesie. Dzięki temu uda się Wam unikać błędów raz popełnionych przez jednego z domowników, a będziecie wiedzieli, co robić, żeby powielać sukcesy. To dodatkowo zmotywuje chłopców do wymyślania kolejnych zabaw z Zorą. Normalnie same korzyści.
Ja i mój mąż tak robimy - każdego dnia opowiadamy sobie, co robiliśmy z Małymi, co było fajne, a na co trzeba uważać. W razie stwierdzenia jakiegoś niepożądanego zachowania - rozmawiamy, jak unikać go w przyszłości. Dzięki temu obydwoje działamy w ten sam sposób, a psy mają stabilną sytuację. Jeśli ustalimy (po burzliwych dyskusjach), że przez jakiś czas zabraniamy Małym np. wchodzenia do któregoś pokoju, to wymagamy tego oboje. A psy lubią jasne sytuacje.
Przez jakiś czas powinniście unikać karcenia Zory. Żadnych działań siłowych, żadnego szarpania się na smyczy... Wiem, że to może być trudne, ale warto!
Dzięki temu zbudujecie więź. Oczywiście nie zachęcam do pozwalania małej na wszystko - chodzi o to, żeby tak zorganizować dom, życie, żeby nie dać małej możliwości napsocenia. A jak nie napsoci, to nie będzie trzeba karcić.
A żeby nie szarpała się, jak wyprowadzasz ją na spacer - jeśli masz możliwość wyprowadzenia jej na otwartym terenie, to proponuję wyprowadzanie małej na lince - długości 10-15 metrów. Dzięki temu masz stały kontakt z psem, w razie potrzeby możesz nad nim zapanować, ale pies czuje się niezależny. Znam suczkę, która w tłum nie wejdzie, jak jest na krótkiej smyczy - przy nodze przewodnika. Ale jak smyczy nie ma, to idzie równo przy nodze - po prostu ma świadomość, że w razie zagrożenia (albo jak przestanie się jej podobać) będzie mogła wycofać się. Może i Zora wolałaby wychodzić na długim sznurku? A jak już pobiega sobie (albo posiedzi - może nie chcieć biegać - bo będzie sie czuła niepewnie) daj jej tyle czasu, ile będzie potrzebowała, nawet jeśli to będą trzy godziny! Jak już zobaczysz, że trochę się rozluźniła, to zachęć ją do podejścia do Ciebie - ja siadam na glebie i czekam... czekam... rzucam w kierunku psa przysmaczki (pod warunkiem, że nie boi się tego ruchu) i czekam... Nie patrzę na psa, ziewam i czekam... jak pies biega wokół mnie na długość sznurka, to czekam na taki moment, aż będę mogła wybrać kilka centymetrów sznurka tak, żeby pies nie zauważył, że skracam dystans. Trochę to trwa, ale efekt murowany. I dużo smaczków!
Powodzenia
Basiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:34, 15 Cze 2007 Temat postu: moja sunia |
|
|
Zora w domu jest bardzo grzeczna i nie psoci. Raczej obserwuje wszytkich domowników i stara się zrozumieć i znależć w nowej sytuacji. Karcić jej nie ma za co. Za jej obecny stan winny jest człowiek, a ja chcę trochę to naprawić i jej pomóc. Ona zasłużyła tylko na nagrody i pochwały. Jest super sunią. Najmniejszy jej gest czy ruch mnie bardzo cieszy. Jeśli dużo ziewam i oblizuję się - to czasami zrobi parę kroków na przód w moim kierunku i tak zatrzyma się ok.0,5 m ode mnie. I to już dużo. Widzę też, że głaskanie jej "pod brodą" sprawia jej naprawdę dużą przyjemność. Ogólnie wszystko jest powodem do lęku, ale czasami walczy ze sobą. W końcu ma zdiagnozowany zespół kennelowy. ale i tak jest super,świetna,kochana i td.
A na smyczy już chodzi ładnie i się nie szarpie. Co do komend, to wiemy,że mają być takie same, ale na razie ja się nią zajmuję i najwięcej spędzamy ze sobą czasu. Ja w nią wierzę, że z czasem pewne sprawy pójdą w zapomienie. Bo ją kocham, jak niemowlaczka.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Basiek
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 14:19, 15 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
SUPER! Gratuluję!
Widać, że jesteś miłośniczką psów! Skoro Zora już podchodzi do Ciebie, pozwala się głaskać, lubi mizianie pod brodą, to znaczy, że już nawiązałyście nić porozumienia. Teraz tylko trzeba wzmocnić tą nić tak, żeby była mocną liną! Ale już teraz widać, że to tylko kwestia czasu.
Co do ciągnięcia na smyczy nawiązałam do Twojej pierwszej wypowiedzi - o tym, że wychodzenie z domu czy z kojca to jeden wielki stres. Faktycznie spotkanie ze światem zewnętrznym jest bardzo trudne dla psiaka z zespołem kenelowym... Ale na pewno będzie coraz lepiej.
Proszę, pisz o kolejnych sukcesach - sprawdzone przez Ciebie metody ułatwią innym nawiązanie kontaktu z psami.
Pozdrawiam,
Basiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:32, 18 Cze 2007 Temat postu: moja sunia |
|
|
Witam! Na razie stoję w miejscu z moją Zorunią, no ale to dopiero 2 tygodnie. Nie od razu Kraków zbudowano. I tak jest śliczna i kochana.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:55, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Witam!
u nas na razie bez zmian. Ale moja sunia i tak jest super!
Pozdrawiamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
oksytocyna3
Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:26, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Witam!
Moja sunia spała razem z nami w jednym pokoju, tzn. my na łóżku a ona na dywanie. Do tej pory kładła się w przedpokoju na drewnianej podłodze. Mam nadzieję, że szukała towarzystwa, tzn zaczyna nas akceptowac jako stado a nie ,że spodobał jej się miękki dywan (którego do tej pory nie znała, bo w kojcu była ziemia).
Pozdrawiamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Basiek
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 19:18, 21 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Witam,
co dobrego? Jak postępy?
Mam nadzieję, że Zora coraz lepiej czuje się w Waszym domu i stadzie!
Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 10:55, 25 Lip 2007 Temat postu: Zora |
|
|
Moja Zora wczoraj skończyła rok!
u nas jest prawie 2 miesiące. W tej chwili umie załatwiać się na smyczy, bawi się piłką i miskiem w kojcu (gdy jest sama) a ja mogę ją spokojnie pogłaskac. Dalej sama nie podchodzi, nawet gdy się ja woła.Spi z nami w pokoju- z tego nie zrezygnowała. Na męża i dzieci dalej reaguje lękliwie, ale już bez takich zrywów w panice. Ogólnie jest trochę lepiej, ale nie mogę jeszcze powiedzieć ,że dobrze. Zaszczepiłam ją już na wszystko i wizyty u weta nie były takie tragiczne, bo lekarz jest taki miły,że przychodzi do samochodu ją szczepić. Chodzi mi o to,że stres miała przy wkładniu do samochodu i chciałam jej tego zaoszczędzic przy wychodzeniu z auta i wchodzeniu do lecznicy (obcy ludzie i zapachy).
Wczoraj pierwszy raz biegała po ogrodzie bez smyczy, była radosna i obwąchała co chciała. Na moje zawołania nie reagowała i do mnie nie podchodziła. Już myślałam,że wieczór mam zgłowy, tzn będę ganiała po działce, żeby złapac psa ale pomyslałam i weszłam do domu. Nie pokazywałam się z 5 minut i gdzies po 2-3 minutach Zora sama weszła do domu. Bardzo mnie tym ucieszyła. To pierwsza jej samodzielna decyzja!
I nie uciekła, tylko weszła do domu. SAMA. Uwierzcie mi,że niesamowicie się cieszę z tego! Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
 |
karla22
Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Będzin
|
Wysłany: Sob 1:39, 04 Sie 2007 Temat postu: lękliwy mops |
|
|
Witam wszystkich!!!!
Jestem forumowiczem molosów, na którym użytkownicy bardzo mi pomogli
Pozostały mi jeszcze pewne trudności z moim pieskiem i dlatego postanowiłam napisać na bardziej specjalistycznym forum mam nadzieję, że ktoś będzie potrafił mi pomóc
Oksytocyna jestem pełna podziwu dla Ciebie wiem z czym walczysz, sama miałam podobne problemy z psem, ale myślę, że nie aż takie jak Ty...
Może zacznę od opowiedzenia tego jak było......
A więc mój pies Gizmo rasy mops przybył do mojego domu pod koniec marca w wieku 8 miesięcy.... sama chciałam starszego psiaka ze względu na to, że ze szczeniakiem nie mogłabym przebywać cały czas.... nie zdawałąm sobie, jednak sprawy jakie konsekwencje niesie za sobą wzięcie psa w tym wieku W hodowli piesek zachowywał się rewelacyjnie: był bardzo radosny, bawił się z innymi pieskami, uwielbiał hodowczynię, sam pchał się jej na ręce... jednak widziałam, że był nieufny wobec obcych ludzi...
Zadziwiające, że mnie zaakceptował dość szybko, bo po paru minutach już sam do mnie podszedł później, jednak nie było już tak różowo... W hodowli nie miał złych warunków, jednak mieściła się ona na obrzeżach miasta więc nie było tam za dużo ludzi itd...
KIedy przyjechałam z Gizmo do domu bał się po prostu wszystkiego, każdego hałasu, samochodów, pociągów, kiedy w domu coś spadło, bał się innych psów, ludzi....
Teraz opowiem jak jest
Dzięki pomocy ludzi na molosach wiedziałam jak powinnam postępowiać z moim pieskiem więc nasza sytuacja wygląda o niebo lepiej Pies bardzo szybko mnie zaakceptował i wybrał mnie na przewodnika stada jest we mnie wpatrzony jak w obrazek, chodzi za mną nawet do łazienki. Moją mamę również w pełni zaakceptował, choć trwało to o wiele dłużej.
W tej chwili pies nie boi się prawie żadnych dźwięków, no może jedynie odkurzacza Nie boi się w ogóle przejeżdżających aut, nawet ciężarówek, uwielbia wszystkie pieski - nawet te 5 razy większe od siebie.
Nasz problem
Wiem, że powyższe przedtsawienie sytuacji wygląda bardzo różowo ale tak do końca nie jest... Oczywiście w porównaniu z tym jak było teraz jest cudownie, jednak mój Gizmo jest lękliwy w stosunku do obcych ludzi mogępowiedzieć, że odkąd go mam (ponad 4 miesiące) Gizmo w pełni zaakceptował tylko kilka osób, a dokładniej 5 osób. Wielu osób z mojej rodziny nadal się boi mimo, że przeważnie raz w tygodniu je spotyka..... Boi się również praktycznie wszystkich sąsiadów...
Lęk w stosunku do obcych wygląda następująco:
Gizmo nie boi się samego przejścia obok niego osoby obcej - na spacerach jest bardzo pozytywnie, ludzie nas mijają, a na psie nie robi to najmniejszego wrażenie. Powiedziałabym nawet, że Gizmo stara się "zaczepiać" ludzi, tzn. podchodzi do przechodzącej osoby i merda ogonem, jednak wiem, że gdy ta osoba pochyli się do psa lub wyciągnie rękę żeby go pogłaskać Gizmo podkuli ogonek i odsunie się. Dodam, że Gizmo nie wykazuje jakiejkolwiek agresji, jest bardzo łagodnym i pogodnym pieskiem.
Proszę o radę jak postępować z moim mopsikiem, żeby się przekonał, że obcy ludzie nie zrobią mu nic złego, że głaskanie przez obce osoby jest fajne i w ogóle????????????????????????????????????????????? - dzisiaj zaczęliśmy ćwiczenia z pewną Panią z kiosku, której Gizmo się boi i nawet jadł jej smakole z ręki on jest strasznym żarłokiem i mimo, że brał od niej jedzenie i tak był mocno wystraszony, jutro spróbujemy ponownie
Wiem, że mops to rasa bardzo towarzyska i widać, że Gizmo lgnie do ludzi, ale jego lęk wygrywa z chęcią poznania nowych ludzi.
Dodam, że Gizmo jest pieskiem wystawowym i byliśmy już na dwóch wystawach (dostał srebrny i złoty medal ). Póki co wystawiam go w klasie młodzieży więc sędziowie przymykają oko na pewne zachowania psa - sędzia musi na siłę oglądać zęby psa (Gizmo pokazuje, ale tylko mi) i podczas dotykania przez sędziego jest wystraszony.
Szkoda by było, żeby tak dobrze rokujący wystawowo psiak miał na wystawach obniżaną ocenę ze względu na zachowanie!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
tessciowa
Administrator
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Sob 15:49, 11 Sie 2007 Temat postu: Re: lękliwy mops |
|
|
Cytat: | że gdy ta osoba pochyli się do psa lub wyciągnie rękę żeby go pogłaskać Gizmo podkuli ogonek i odsunie się. |
Nie pozwalaj by ludzie się nad nim nachylali, lepiej by kucnęli w pewnej odległości bokiem do psa i nie patrzyli na niego. Za najmniejszą chęć podejścia chwal psiaka ile wlezie.
Cytat: | dzisiaj zaczęliśmy ćwiczenia z pewną Panią z kiosku, której Gizmo się boi i nawet jadł jej smakole z ręki on jest strasznym żarłokiem i mimo, że brał od niej jedzenie i tak był mocno wystraszony, jutro spróbujemy ponownie |
Nie zaczynaj od tego, że obca osoba karmi. Zatrzymaj się z psem w odległości dla niego komfortowej i rozpocznij skarmianie smaczkami, pozorant może robić malutkie kroczki w waszą stronę ale tylko do momentu w którym dla psa jest to komfortowe. Ćwiczenia powtarzaj. Chwalisz i karmisz tylko wtedy gdy pies się nie boi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|